czwartek, 29 października 2009

Praca...

Wasze przesympatyczne komentarze pod poprzednim postem skłoniły mnie do pociagnięcia tematu Tunezji.
Lubię podglądać 'miejscowych' i prawdziwy klimat kraju, w którym jestem przez chwilę.
Dzisiaj zapraszam Was do portu na sardynki...





Przygotowuję się również do dłuższego opisu swojej podróży w tamten rejon, ale sprzed wielu, wielu lat. Był to mój pierwszy wyjazd zagraniczny i jedocześnie podróż przedślubna. Oj działo się wtedy, działo - oczekiwania na paszport, wizy, przydział 10$, przejazd Polskim Fiatem 125p przez Europę, Tunezję do ... Algierii.
Post powstaje powoli i dlatego proszę o cierpliwość.

czwartek, 22 października 2009

Co przywiozłam ...

... obrazy i dźwieki, wspomnienia, trochę muszli i kamieni ...
Porządkuję zdjęcia i myśli, próbuję odnaleźć się w tej dziwnej aurze i ogólnie w życiu.
Tyle się u Was wydarzyło! Z ogromną przyjemnością nadrabiam czytelnicze zaległości.
Dzisiaj tylko tyle:








Kiedy pierwszej nocy po powrocie z urlopu zasypiałam pod szeleszczącą pościelą, wtulona w ukochany jasiek - jasno uświadomiłam sobie dlaczego nie jestem globtroterką.
Każdy wyjazd to możliwość wybrania tylko kilku rzeczy, a ja najchętniej ciągnęłabym za soba cały dom. Dobrze, że chociaż przyjaciół mogę zabrać ze sobą.
Czytałam o dziewczynie, która w kilkumiesięczną podróż po Azji spakowała 9 kilogramowy plecak - moja torebka waży niewiele mniej...