... na zakwasie od Iwonki jednak nie z jej przepisu, bo chciałam wykorzystać mąkę orkiszową i korzystałam z różnych stron internetowych, aby znaleźć coś właściwego.
Nie wiem, być może byłam zbyt przejęta, zbyt bardzo chciałam żeby wyszło, ale ten jeden chlebek zajął mi cały dzień ;) Fakt, było zimno w mieszkaniu - ciasto chlebowe nie rosło i po 1,5 godzinie zastoju włączyłam piekarnik na najmniejszą temperaturę i ustawiłam miskę na otwartych drzwiczkach, aby ciepło lecialo na nią. I to pomogło.
Skakałam nad nim, podglądałam (przez folię), w czasie pieczenia nie odchodziłam od piekarnika.
Zbyt dużo nerwów...Chociaż nie powiem - wyszedł smaczny ... Wieczorem jadłam jeszcze ciepły!
Ale na drugi dzień był jeszcze lepszy.
To słoik z zakwasem - pozostał jeszcze na kolejne pieczenie
18 komentarzy:
Joasiu! Ciasto na zakwasie musi mieć czas. Dobrze, że wpadłaś na pomysł z piekarnikiem. Chlebuś wygląda super apetycznie! A emocje towarzyszące pierwszym samodzielnie wypiekanym bochenkom są wspaniałe. Życzę dalszych sukcesów w pieczeniu chleba. Zobaczysz jeszcze troszkę i nie będziesz już ściśle trzymać przepisów, pozwolisz sobie na eksperymenty. Super sprawa!
Serdeczności
Mmm, wyglada bardzo smakowicie:).
Moja koleżanka też jak piekła chleb, to cały dzień ;)
Jej nie był na zakwasie (?), ale był pyszny. Czekam, kiedy mi się zachce zabrać za coś kuchennego. Może wtedy jak będę miała większą kuchnię i używanie piekarnika nie będzie się wiązało ze składowaniem róznych rzeczy, które tam sobie siedzą, gdzie indziej...
Widzę że pięknie wygląda , ale jak wyżej napisano potrzeba czasu dlatego dobrze jest zrobic wieczorkiem i wstawić do lodówki a rano masz pięknie wyrośnięty . Ale pamiętam swoje emocje też nie mogłam wytrzymać i co chwilę zaglądałam , i tez piekarnikiem sobie pomogłam .Pierwszy chleb upieczony esc czyli pierwsze koty za płoty :-)
O jaki pysznościowy chlebek :-))
Ja też pomyślałam, że zrobię trochę pieczywa. Mam super przepis na bagietki, bułeczki. Jak zrobie to się pochwalę.
Chleba na zakwasie jakoś się boję (?) jak na razie. Bo chyba rzeczywiście trzeba sporo czasu temu poświęcić.
A Twój wygląda megaapetycznie.
Gratuluję :-))))))
Pozdrawiam serdecznie
Cieszę się, że podtrzymujecie mnie na duchu :)) Dziekuję :)
Gratulacje Joanno, z przyjemnością patrzę jak się kulinarnie rozwijasz!
Pozdrawiam serdecznie!
Znam te emocje! Kukanie czy rośnie, później jak się piecze i wreszcie obgryzanie sobie palców wraz z ciepłym chlebkiem! Może na co dzień pieczenie chleba to fanaberia, ale od czasu do czasu - warto! Pozdrawiam cieplutko Joanno!
podziwiam-osobiście nie mam odwagi się za chleb zabrać:D
Ja też podziwiam, może i kiedyś ja upieke.
Coraz więcej chlebków na blogach..
Twój wygląda smakowicie..Mmmm,ale bym zjadła kromeczkę...
Pozdrawiam gorąco
Ale fajnie , że Ci się udało !
Gratuluje ! ja upiekłam jabłecznik na urodziny mojej siostrzenicy , zainspirowana przez inne blogowiczki .Chleb to jednak trudniejsze wyzwanie i nic dziwnego ,że tak to przeżywałaś , Twój wygląda wspaniale - smacznego .Pozdrawiam Yrsa
Wygląda apetycznie,podziwiam-dla mnie chleb to juz wyzsza szkoła jazdy :)
pozdrawiam ciepło
Joasiu, głową biję o posadzkę!
Kiedy tylko popełnie następny bochen chleba pochwalę się natychmiast, ale na razie przechodzę na słodkie :))
Elisse - ostrożnie ;))
O rany!!! chciałabym i zjeść i upiec taki chleb, młody namawia mnie od roku po wizycie w gospodarstwie agroturystycznym gdzie właśnie chleb i bułki piekły przedszkolaki. Ale patrząc na moje wyczyny z ciastem drożdżowym zniechęcam się zbyt do tego pomysłu. Nadzieję mam że latem jak już zapomnę o remontach skusze się i ja pozdrawiam.
Ale smakowicie wygląda! Musiał być pyszny.
Piękny chlebuś. Ja cały czas się boję, że coś mi nie wyjdzie i odkładam to na później, ale w końcu i tak się pokuszę, tym bardziej, że widzę taaaakie cuda :)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz