Po pierwszym jej dniu chyba wszyscy mamy już dość!!! A to dopiero początek...
Pozostaje uzbroić się w cierpliwość, ale jak kiedy podróż do domu zamiast 40 minut zajmowała 4 godziny?
Nie widziałam drogi , a potem schodów - na wszystkich stopniach był śnieg tworzący równię pochyłą ;))
Najbardziej rozbroił mnie Bankiś - chciałam postawić go na ziemi, a okazało się to być pół metrową zaspą - wpadł po uszy i ogon, a potem zniknął całkiem. Nie był zachwycony, o nie! Ta stresująca dla niego sytuacja tak mnie rozbawiła, że cała złość przeszła od razu :) Pies najlepszym przyjacielem człowieka :)
Techniczny spacerek trwał minutę - pobił rekord?
Na szczęście już kolejne wieczorne wyjście, na dodatek w towarzystwie sznaucerki Skali było wielką radością i zabawą, chociaż zaspy nie zmalały - pojawiły się na szczęście wydeptane wąskie 'kaniony' ;)
Nic tak nie porawia nastroju, jak czekolada lub czekoladowe ciasteczka
Te upieczone wg przepisu Agutek
2tabliczki gorzkiej czekolady
2 tabliczki mlecznej czekolady
2/3 kostki masła
To wszystko roztapiamy w kąpieli wodnej i pozwalamy masie przestygnąć. A w międzyczasie przygotowujemy resztę składników:
4 jajka
1 szklankę cukru
cukier waniliowy
2 szczypty soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 łyżki kakao
3 szklanki mąki
Jajka ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym, dodajemy ostudzoną masę czekoladową i resztę składników. Mieszamy i odstawiamy do lodówki na 1 godzinę. Ze schłodzonego ciasta toczymy w dłoniach kuleczki wielkości włoskiego orzecha. Pieczemy 7-10minut w 175st.
Obtaczamy lub posypujemy cukrem pudrem.
Z tych skladników wychodzi duża ilość slodkości, spokojnie można podzielić proporcje na pół.
Ale nie wiem czy warto, bo znikają w zawrotnym tempie ;)
Spokojnego dnia :)
18 komentarzy:
Moje łotry mają frajdę ze śniegu. Gdy żyła Gapa, sikała prawie na wycieraczce i wracała szybciutko do domu. Spacer trwał 10sekund.
Pozwilisz, że przepis zwalę i wypróbuję.
Miłego dnia
Oj tak wczorajszy dzień dowiódł, że nie znoszę zimy :( o 20.00 odbierałam córkę z przedszkola, a potem nie wiedziałam jak dojechać do domu :(((
Przepis faktycznie apetyczny, może się skuszę, choć ja znów ostatnio taka niekuchenna jestem.
Wyobrażam sobie minę Bankiera, jak wpadł w śnieg :))))))
Ściskam mocno
No to uśmiałam się z tej zaspy łakomej na psiaki;)
Ale zimy nie znoszę, od kiedy muszę pokonywać wszelkie przeszkody komunikacyjno-pogodowe próbując dorzeć do pracy, od kiedy wieje i podwiewa zewsząd - straciłam do zimy całą sympatię.
Ciasteczka wyglądają na przepyszne!
No i ściskam oczywiście cieeeepło, mimo tego zimna paskudnego na zewnątrz;)
Zapomniałaś dodać na końcu przepisu: wchodzimy na wagę;-)
Pan Tymianka odśnieżał dzisiaj podjazd przez godzinę, a Kiciuniek i tak ambitnie poleciał w zaspę większą od siebie, niestety, został brutalnie pochwycony na ręce i odniesiony do domu.
Ściskam:-)
Śmiem wysnuć wniosek, że mimo wszystko futrzaki maja większą przyjemność ze śniegu :))
No i dzieci, oczywiście! Sama radość patrzeć na wieksze i mniejsze skrzaty zachwycone zimą :))
Arno uwielbia taka pogodę :)) za śnieżnymi kulami potrafi skakać na wysokość pierwszego piętra (no może troszkę, ale tylko troszkę przesadziłam)
ciacha wyglądają bardzo apetycznie :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
i ściski dla Bankiera :)))
Moje cztery łapy są w siódmym niebie. Te duże oczywiście;) Małe to tylko pilne sprawy załatwiają i siup do domu:) Pozdrawiam i buziaki dla pana B. w długi nochal:)
Mi się trudniej jeździ do pracy i niestety wstaję wcześniej (czytaj o 5), ale mimo to mi się bardzo podoba ta zima :D
Doszłam też do wniosku, że w momencie, kiedy człowiek przestaje lubić śnieg, staje się dorosły...
Czy muszę mówić, ze moja Mufa jest w dziewiątym niebie i biega po okolicy z wywalonym jęzorem? :P
Zdecydowanie czekolada poprawia humor!
Ciasteczka to najlepsze lekarstwo na zimę i koszmarne korki:) A Mrautak pierwszy raz zobaczyła i dotykała śniegu:)Skakała na sztywnych łapkach po całym zaśnieżonym balkonie, a potem w podskokach uciekała grzać mokre łapki do pokoju i tak kilka razy, aż do całkowitego wyziębienia mieszkania;)
Oj tak.. .zima potrafi się dać we znaki.. ale z drugiej strony.. czyż nie jest piękna sama w sobie? :)
Pozdrawiam :)
Ciastka wyglądają smakowicie i kto wie czy nie upiekę na poprawę nastroju. Wciąż szukam nowych przepisów, szybko się nudzę, strzelam fochy, chyba przez pogodę ;)
Co do zimy, to może faktycznie bez komentarza....
Tak , zima zrobiła wielkie wejście , a w dodatku wzięła nas przez zaskoczenie / hurtowe ilości śniegu zrzuciła nocą / .Żałuję ,że nie wyszłam z domu z aparatem bo ta chwila już się nie powtórzy , Rocky wyszedł z budy i od razu po same pachy w śniegu , chwilę stał skonsternowany , a potem / jak każdego ranka / szukał miski pod prawie metrowymi zaspami śniegu , to była najlepsze , śnieg ,śniegiem , a jeść się chce.
Koniec postu bardzo obiecujący i kuszący , ale ja do świąt unikam bliższych kontaktów ze słodyczami .
Pozdrawiam Yrsa
Ja lubię zimę i nie mam jej jeszcze dosyć :) im więcej śniegu - dla mnie - tym bardziej bajkowo :)
Joasiu Droga- masz rację w tym - o czym mi pisałaś. Smutki tak mnie z dala trzymały od świata, napiszę wkrótce do Ciebie o tym...
Bankisiowi to się należy jakiś zimowy pojazd- np. sanki, by nie wpadał więcej po uszy, po pas, po ogonek swój - w zaspy śniegu.... ale się musiał strachu najeść...i śniegu chyba też???
ja mam za oknem piękną zimę, ogród zasypany i jest ładnie, ale to trudne warunki ogólnie dla wszystkich. I nadzieję mam jedynie, że śnieg będzie w święta, bo zwłaszcza wtedy tak bardzo na niego czekamy .
Posyłam Ci moc serdecznych pozdrowień i wiele ciepłych myśli kieruję w Twoją stronę.
a ciasteczka- już je oczami pożeram ... muszą być pyszne!
hihi zima to szczególna pora roku, w jednym momencie narzekamy na zaspy a gdy w nie wpadamy zaśmiewamy się;)
też mam ochotę zrobić te ciasteczka, wyglądają bardzo dobrze:)
pozdrowienia!
Just
Prześlij komentarz