lub porzucają narty
aby oddać się blogiemu lenistwu
rodzice muszą ciężko pracować :)
(to tylko wyjątek potwierdzający regułę ;))
Dla takiego uśmiechu warto się pomęczyć!
Moje dorosłe dziecko, dzięki któremu zaczęliśmy wyjeżdżać w góry na ferie, a potem z barku zajęć podjęliśmy trud nauki narciarstwa w wieku dojrzałym - niestety - jeździ już ze swoim towarzystwem.
Teraz mamy pretekst do zimowych wakacji - narty są dodatkiem do atmosfery panującej na stoku - luzu, ogólnej radości, dobrego jedzenia i niezłych napitków. Być może kiedy zostaniemy obdarzeni wnukami przyjmiemy rolę 'wyciągów', a może nawet przyłożymy się więcej do techniki, aby nie odstawać?
I coś niebywalego, co jeszcze udało mi się zaobserwować przez kilka dni - niezależnie od wieku dzieci są spokojne - nie płaczą, nie histeryzują, nie ciskają się, nie krzyczą - niezależnie czy to jest stok, wyciąg, czy bar... Może to słońce takie cuda czyni?