piątek, 20 listopada 2009

Dzień Życzliwości...

i Pozdrowień - 21 listopada





Powiedziała dla „Rzeczpospolitej”
Julia Hartwig poetka


"Wszyscy wiemy, że w społecznym i towarzyskim życiu w Polsce życzliwość odgrywa stosunkowo małą rolę. To bardzo bolesne, bo tam, gdzie nie ma życzliwości, przydałaby się przynajmniej uprzejmość, a widzę, że i ta jest w zaniku.
Tymczasem, jestem o tym głęboko przekonana, życzliwość jest bardzo piękną formą istnienia. Daje nam poczucie dużego komfortu wewnętrznego. Daje spokój. Jest stworzeniem wewnętrznej dyspozycji do tego, by ustosunkować się dobrze do ludzi, nawet jeśli wydaje nam się, że nie są tego warci. To jest to pozytywne nastawienie, o którym tyle teraz piszą rozmaite psychologiczne poradniki.
Jeśli ktoś nie chce powoływać się na uczucia, to powinien rozważyć, że po prostu opłaca się być życzliwym.
Ja bardzo często myślę, ile zawdzięczam ludziom, z którymi się w ciągu dnia zetknęłam. W sklepie, w urzędzie, na ulicy. Jesteśmy codziennie tak bardzo zależni od innych. Życzliwość we wzajemnych kontaktach pomaga. Może powinniśmy uczyć jej w szkołach? Lekcje pt. “Uprzejmość” podczas godzin wychowania lub religii.
Najlepiej jednak nastraja nas do świata nasze wewnętrzne ciepło. Trudno je przed ludźmi ukryć, ono z nas wypływa, nawet gdy się nie uśmiechamy. Zachęcam do życzliwości. Łatwiej z nią żyć. A życie jest bardzo trudne."


Kocham panią Julię za tę mądrość życiową.
...życzliwość jest bardzo piękną formą istnienia... Aż chce mi sie krzyczeć: TAK!

Jest mi z nią dobrze, cieszę się mogąc nią obdarowywać, ale też spodziewam się jej od innych, a z tym już różnie bywa... Oto pewna historia:
Wyjeżdżałam z podporządkowanej ulicy, musiałam przeciąć korek (nie miałam zamiaru wciskać się w niego, tylko przeskoczyć na drugą stronę drogi) - czekałam na zlitowanie 15 minut, aż w końcu wymyślilam sobie, że jak jeden samochód przesunie się, a ten za nim nie będzie stał na styk, to podjadę zamacham, uśmiechnę się i ktoś życzliwy zlituje się... Marzenia! Musiałam użyć siły, bo wdzięki starszej pani nie podziałały.
Ta siła sprawiła, że błotnikiem swojego samochodu pojechałam po nowej fieście.
Ups, nie jest dobrze - myślę, ale na to jest już za późno.
Ja i fiesta zjeżdżamy na bok, wyskakuję z samochodu - tamten kierowca też, oglądamy rysy i ...
"Gdyby wykazał się pan odrobiną życzliwosci i przepuścił mnie, to nie byłoby TEGO!"
Zwariowałam! Co ja plotę? Odbiło mi? Teraz poniekąd rozumiem, że po wypadku ktoś traci rozum i ucieka.
Ja właśnie straciłam głowę (bezrozumną), ale chcąc załagodzić wyskok nadaję "Oczywiście winę biorę na siebie i napiszę oświadczenie" (hahahha, ale jestem dowcipna)
Poszkodowany dalej nic nie mówi (czyli zatkało go z wrażenia)- przyglada się, wyciaga telefon (no tak, pewnie wezwie policję), potem jakieś papiery, wizytówki. Zaprasza mnie, abym wsiadła do jego samochodu, sprawdza moje ubezpieczenie, dowód i oznajmia, że samochód dostał kilka minut temu od dealera do testowania, bo jest dziennikarzem motoryzacyjnym (dopiero wtedy skojarzyłam twarz).
I dodaje: "Ma pani absolutna rację, mogłem panią przepuścić. Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem, przepraszam" Rozumiecie coś z tego? On chyba też był pod wpływem szoku powypadkowego.
Zostawił swoją wizytówkę i zabrał oświadczenie, ale po pewnym czasie okazało się, że nie zrobił z niego użytku: moje i jego rysy na lakierze wystarczyło wytrzeć szmatką.

Jednak nie da się ukryć, że to było w y m u s z e n i e życzliwości.

Pozdrawiam Was, jak zawsze serdecznie i gorąco :)
I z okazji dzisiejszego święta, życzę Wam duuuuużo szczerej i nie wymuszonej życzliwości.
Codziennie!

12 komentarzy:

Magoda pisze...

Joanno, w zacytowanych słowach odnalazłam Twój portret. We wszystkim co piszesz, co robisz jest życzliwość - ta zwykła, ludzka a tak niecodzienna dzisiaj. Zwróciłaś uwagę na mądre słowa, przypomniałaś o Dniu, który powinien być w świadomości ludzi. Dobrze gdyby był.
Dzięki Joanno, że jesteś i obdarzasz nas tutaj ciepłem i serdecznością!
Pozdrawiam Cię najserdeczniej!!!!

Bea pisze...

Masz racje Joanno, wzajemnej zyczliwosci niestety brakuje w dzisiejszym swiecie. Ciekawa jestem, czy i kiedy sie to zmieni... Naiwnie wciaz mam nadzieje, ze dobro i cieplo ktore 'rozsiewamy' woklo nas i innych kiedys 'zarazi' ;) Oby jak najszybciej :)
Dziekuje za ten wpis Joanno. I podpisuje sie pod slowami Magody :)

Pozdrawiam!

Elisse pisze...

Oj współczuję stłuczki, niestety mieszkając w Warszawie korków nie da się uniknąć,ja za kierownicą jestem okropna....do furii doprowadza mnie wpychanie się na siłę innych samochodów i jadę zderzak w zderzak...nie wpuszczę nikogo, choć nie do końca. Nie znoszę tych co się wpychają na chama jadąc pasem obok, natomiast tych co grzecznie czekają przepuszczam zawsze! Jeżdżąc mostem Grota na pewno wiesz o czym mówię, jadąc w stronę Targówka w pewnym momencie kończy się pas..i tam łajzy popylają do końca,żeby uniknąć stania w korku i wpychają się na siłę!Nie wpuszczę nikogo takiego! Raz mnie jakiś bałwan przytarł,oczywiście była jego wina...ale miałam satysfakcję:))))
Jestem straszna, wiem,potrafię otworzyć okno i nawsadzać, raz się nawet lałam na moście, poważnie było, straż miejska przyjechała...pierwszy z łapami do mnie wyskoczył, więc jego wina była:)))Korki doprowadzają mnie do szewskiej pasji,nie wiem czy jestem nieżyczliwa? Chyba tak, dla tych co się wpychają na pewno...ale to w sumie oni chyba są bardziej nieżyczliwi, bo powinni grzecznie czekać na swoją kolej.Ale mi dałaś do myślenia...
Buziaki za Wisłę życzliwa kobieto posyłam:)

Ori pisze...

Droga Joasiu, moje znakomite koleżanki juz wypisały stosowny pean na Twoją cześc, więc tylko sie pod tym podpisuję, bo i ja nurzam się szczodrze w Twojej życzliwości! A dzisiaj spotkało mnie wiele życzliwości ze strony niezwykłych ludzi i o tym też obwiesczę światu wkrótce, bo o dobroci, zyczliwości, serdeczności trzeba pisać i pisać!Pozdrawiam najserdeczniej!

MariaPar pisze...

Życzliwym żyje się ciekawiej ! To antidotum na chamstwo. Pozdrawiam

iwjardim pisze...

Joasiu życzliwości wokół nas coraz mniej , więc warto ją propagować .
Często ludzie spiesząc się zapominają o tym , zapominają również niespiesząc się ,że miłe słowo lub uczynek może rozwiązać wiele problemów .
A tak poza tym to wiedziałaś komu się wcisnać :-)

joanna pisze...

Temat-rzeka, prawda?
I jedocześnie taki banalny ;))

Dziękuję za bardzo miłe słowa :))

Elisse, wiem o ktorym miejscu piszesz - ja tam też nie odpuszczam i jadę zderzak w zderzak;)) Owszem jestem życzliwa, ale cwaniactwa nie lubię.
A swoją drogą - dziewczyno, Ty to masz temperament ;))
Beo - fajny pomysł z tym 'rozsiewaniem'
Ori - cieszę się, że spotkałaś świetnych ludzi
Iwonko - mam nadzieję, że nie zrozbił użytku z tego mojego 'wyskoku' i nie zostałam obgadana/opisana ;)

Yrsa pisze...

"Bądź uprzejmy dla każdego. Uprzejmość daje więcej niż bat."
Pozdrawiam serdecznie Yrsa
P.S. Joanno masz rację i dużą wrażliwość

ivon777 pisze...

Chciałabym, by jak najwięcej osób mogło przeczytać ten post. Życzliwość , to cecha , która bynajmniej do naszych narodowych cech nie należy - o nie... To coś, co wynosi się z domu, ma się w sercu. Ale moim zdaniem- można się jej uczyć i być życzliwym w coraz bardziej naturalny sposób. Jakże inne byłoby życie, gdyby ludzie w pierwszym odruchu kierowali się właśnie życzliwością. Tyle dziś teatralnych gestów, chęci niesienia pomocy na koniec świata. Tymczasem potrzebujący pomocy, bezinteresownej życzliwości są tak blisko nas.
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam cały post. Drogowa przygoda z zaskakującym finałem... Pewnie ujmująco rozbroiłaś pana dzinnikarza, ja to sobie wyobrażam. Joasiu, tak się cieszę, że jesteś i dzielisz się z nami tym, co bezcenne.
Gorąco Cię pozdrawiam.

Renata pisze...

Aaaaa..... to już wiem dlaczego wczoraj miałam taki udany dzień ;-)
Życzliwości nigdy dość.... wiem jedno dobro dawane - wraca, czasem z nawiązką... i tak staram się postępować.

Współczuję zdarzenia na drodze :) ale i tak miło się skończyło.

Pozdrawiam cieplutko

ushii pisze...

Tak... wiesz, odkąd do ciebie zaglądam, odkąd czytam Twoje słowa - to cecha którą przede wszystkim opisałabym Ciebie - życzliwość :) Masz jej chyba w sobie niezmierzone pokłady i - przyznaję - tego może nie zazdroszczę (bo tak naprawdę to nie bardzo rozumiem to słowo, chociaż czasem piszę tak u kogoś, jak cos mi sie okropnie podoba :) ale podziwiam, i chciałabym bardzo tez taka być... bo niestety czasem, czasem mi tej zyczliwości nie starcza, zbyt do siebie biorę ludzką głupotę i zapatrzenie w siebie... wiesz, że jesteś wspaniałą osobą?

ushii pisze...

hehe, przeczytałam komentarze :)
Oj tak to wpuszczanie to woda na mój młyn... jak ja nie znoszę tego wpychactwa!!! nigdzie nie lecę takimi wiązkami mięsa jak w tych korkach niestety... a to miejsce co wspominałyście to też lubię :)
a najzabawniejsze jest to, że wyjeżdżając u siebie koło domu na główną ulicę za każdym razem muszę się wepchnąć, bo inaczej no way, nigdy nie wyjadę, :) taka ze mnie hipokrytka, heh