Zdjęcia robione w biegu, często z autokaru przez szybę, bo tak wygląda zwiedzanie ze zorganizowaną wycieczką - do tego "obowiązkowe wizyty" w perfumerii i sklepie z papirusami. My spędziliśmy tam prawie dwa dni, to co zobaczyliśmy przeszło nasze wyobrażenia...
I nie chodzi tu wcale o piramidy i sfinksa... To miasto ma również inne oblicze, popatrzcie proszę...
A wkrótce część II - Mój Kair - ludzie
Szukając jeszcze informacji o Kairze znalazłam pewien blog - dodałam go do zakładek i poczytam sobie
http://kronikiegipskie.blogspot.com/
7 komentarzy:
chwila wytchnienia dzięki Tobie w tym dzisiejszym popołudniu,które się jakoś nie klei;)
Festoon moja miła - dziękuję :)
Tak bywa, ja trzymam się, ale mój Bankier zwariował - 2 godziny po spacerze domagał się kolejnego...
A pogoda "pod psem" ;))
Wspaniała uwaga, Festoon ("I never shup up") - jak Ty to zrobiłaś, że się pokazało?
Witaj Joasiu,
miło Cię poznać :)
Mam nadzieję, że wycieczka udana.
Życie w Kairze jest naprawdę fascynujące i jakże różne od tego, jakie znamy z polskich miast. Życzę miłej lektury i zajrzę czasem do Ciebie :)
Pozdrawiam
Ania
PS. Tęsknię tylko za złotą polską jesienią, więc z przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia :)
Aniu, dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, oczywiście zapraszam :))
Bardzo ciekawe zdjęcia. Dziękuję.
jakoś do tej pory nigdy nie marzyłam- myślałam o wycieczce do Egiptu... bo kojarzył mi się tylko z piramidami i pamiątkami- papirusami, które widziałam u znajomych, powieszone na honorowych miejscach, we wnętrzach zupełnie do nich nie pasujących...
a tu miła niespodzianka - fantastyczne klimaty, brak piramid (tylko jako tło, a nie główny element zdjęcia)... nie kolorowa pocztówka, ale miejsce, które chciałoby się zwiedzić :))
i za to Joasiu dziękuję :)))
Prześlij komentarz