wtorek, 8 czerwca 2010

Pełnię lata...

już poczułam! W Domu Tymianka :)) 

Cudowny czerwcowy dzień - słońce przedzierające się przez delikatne listki brzóz, dotyk psich nosów, szum machających ogonów, popisykiwania radości...
Kiedy wygłaskane i wychwalone za swoją grzeczność zległy na trawie, w cieniu, w norkach, a Kciuniek na rękach swojej pani - my oddałyśmy się babskim pogaduchom. 
Trzy zupełnie różne blogi KaprysiAtteo i  mój połączył blog Ori, która subtelnie opisuje swój świat, a przede wszystkim ratuje bezdomne psy.
Ale, jak wkrótce się okazało również Sekutnica i Ika , a także inne Dobre Dusze, co nie piszą, ale chętnie czytają,  poznały osobiście mieszkańców tego wyjątkowego Domu.
Czas, który zawsze nas goni - tam na chwilę się zatrzymał, abyśmy mogły nacieszyć się sobą, zaczerpnąć pozytywnej energii, wymienić milion słów, beztrosko się śmiać. Wszystkim nam było to bardzo, bardzo potrzebne.
Zdjęcia nie oddają naszych uczuć, które teraz nosimy w sobie - są zapiskiem chwil i wspomnień.
Zupełnie wyjątkowych :)       

Ori prowadzi również inne piękne blogi:  Jabłokowy,  Fotymianki,   i  Galerię KOTOGRAFII.
A jeśli  starczy Wam jeszcze czasu,  to wpadnijcie do Domu Tymianka, gdzie całuśny Orionek (3 fotka od góry) ma swój sklepik, z którego cały dochód przeznaczony jest dla podopiecznych Domu Tymianka mieszkających w hotelikach.
Że w Domu są nie tylko cudowne psy, ale również gromadka jedynych i niepowtarzalnych kotków przekonać się można w dzisiejszym poście :)

Wszystkim Wam życzę chociaż jednego TAKIEGO dnia.
Bez względu na porę roku, miejsce, okoliczności.

13 komentarzy:

atteo pisze...

Cudownie, że można znowu powspominać...

joanna pisze...

Tak!!! :))

kaprysia pisze...

Jak miło znowu wrócić u Ciebie do tego dnia:) Pyszczki prześliczne:)

Renata pisze...

O matko, Joasiu jakie super zdjęcia. Te kocie i psie mordki, aż proszą się o wirtualne (i nie tylko) wykochanie, wyczochranie i wymizianie.
Fajne spotkanie :) a sklepik powalił mnie na kolana (zwłaszcza te mordeczki stanowiące inspirację tych dzieł :))
Jestem pod wrażeniem....

Ściskam

ika pisze...

Widzę, że zostałam wywołana do tablicy ;)
Bardzo mi było miło oglądać wszystkie Wasze powspominkowe fotki. Mi także było bardzo miło u Ori i jej mieszkańców, a najbardziej podbił moje serce Puszek! Trochę szkoda, że nie bylo nam dane się poznać ale może kiedyś, któż to wie :)
Pozdrawiam!

Magoda pisze...

Byłaś Ori!!??
No to Ci po prostu zazdroszczę.
Uściski Joanno - piękne zdjęcia!

aagaa pisze...

Piękne zdjęcia!!!A do Domu Tymianka często zaglądam!
Pozdrowionka

Malska pisze...

:)))
Ja nie mogę wchodzić na Tymiankowego bloga Ori, bo dziś się znowu popłakałam, gdy czytałam jednego posta.
Super, że udało Wam się spotkać! Wtedy znajomości blogowe zaczynają być bardziej realne :)

MariaPar pisze...

Fantastycznie ! Móc się spotkać i pogawedzić !
Pozdrawiam serdecznie

joanna pisze...

Ależ proszę nie płaczcie nad losem opisywanych przez Ori futrzaków - ona robi wszystko, aby im pomóc. Większość historii kończy się dobrze :))

Rozumiem też te osoby, ktore chcą w blogowaniu pozostać do końca anonimowe.
Tak było ze mną, jak się okazuje do czasu ;)) Jakiś splot wydarzeń i okoliczności to zmienił... Ale i tak twarzy nie ujawnię ;)))

Bazylia pisze...

)))))))))))))))) cudnie!!!! zazdroszcze!

Yrsa pisze...

Odwiedziłam blogi o których piszesz , na niektórych byłam już wcześniej , piękne zdjęcia i dużo ciepłych uczuć , ale posmutniałam , szczególnie gdy przypomniałam sobie dokument " Obrona Sandomierza " i psa , który płynął za łódką , którą odpływali jego "opiekunowie ", słyszałam też o koniu , który stał w zatopionej stajni bo nie miał go kto odwiązać i ułatwić ucieczkę .
Oby było więcej takich ludzi i zakątków jak ten, który pokazałaś .
Pozdrawiam Yrsa

Anonimowy pisze...

kochane dobre duszyczki, buziaki