czwartek, 26 lutego 2009

Akcja...

... sterylizacja:


Dzisiejszy temat właściwie powinien pojawić się na blogu Bankiera , ale wiem że wiele z Was ma zwierzęta i być może myśli jak ja o sterylizacji swojego milusińskiego.
Kiedy podejmuję ten temat z innymi właścicielami psów - najczęstszą reakcją jest zdziwienie:
"A po co? To może suczki trzeba, bo psów nie ma co sterylizować"
Niektórzy panowie reagują oburzeniem, jakby chodziło o ich własne 'klejnoty'.
Są jednak i pozytywne przykłady wśród "moich psiarzy" - ludzi świadomych, że rozmnażanie kundelków mija się z celem lub takich, którzy mają doświadczenia życiowe po przebytych chorobach poprzednich swoich piesków i teraz przy kolejnym, skorzystają z akcji.

Ciekawa jestem Waszych opinii o sterylizacji zwierząt. Czy takie akcje mają sens? Może macie jakieś doświadczenia z tym związane?


Poniżej cytaty pochodzą ze strony Arka - Stowarzyszenie Obrońców Zwierząt

"Prawda jest taka, że zwierząt rodzi się kilkakrotnie więcej niż jest osób chętnych na nie, kto zaopiekuje się nimi? Już od momentu urodzenia, skazane są na przedwczesną śmierć, chrońmy je przed takim losem. Przyjście na świat potomstwa, po naszym pupilu, nie zdejmuje z nas odpowiedzialności moralnej za ich los jak i za los kolejnego potomstwa, po ich potomstwie - czy potrafimy wziąć na siebie tak daleko idącą odpowiedzialność?"

Celem Akcji jest:

  • troska o zdrowie zwierząt towarzyszących:
    psów i kotów;

  • zwrócenie uwagi na odpowiedzialną opiekę, kontrolę narodzin zwierząt towarzyszących;

  • zmniejszenie ilości zwierząt bezdomnych trafiających do schronisk;

  • zmniejszenie kosztów ponoszonych przez społeczeństwo na bezdomne zwierzęta;

  • przekazanie pełnej informacji na temat zabiegu kastracji, jego zalet i wad.

W marcu 2009, na terenie całego kraju, niektóre kliniki, lecznice weterynaryjne zgodziły się na wykonywanie zabiegów sterylizacji/kastracji po preferencyjnej, niższej cenie.

Maksymalna cena zabiegów zabiegów bezproblemowych (wraz z opieką pooperacyjną np. zdjęcie szwów, podanie antybiotyku) w czasie ogólnopolskiej akcji sterylizacji będzie wynosiła:

suka 200 zł, kotka 100 zł, pies 120 zł, kocur 60 zł

Adresy klinik biorących udział w Akcji TU


I na osłodę zdjęcia i krótka historia dwóch przesympatycznych psiaków

Avia - ma 2 lata, jest kundelkiem i nie słyszy. Wysterylizowana w ubiegłym roku, dzielnie przechodziła okres rekonwalescencji.
Teraz właściciele są spokojni o jej los...

Pół roku temu dołączył do niej ten oto Pipper (wołamy na niego 'Pajper')

Pajperek został zabrany z lotniska pod Częstochową, gdzie wegetował w ogromnej sforze bezpańskich psów. Miał na sobie 40 kleszczy! Kiedy znalazł się w domu Avii, był nieśmiały i zalękniony. Dzisiaj jest jej obrońcą i 'przewodnikiem'.



Obydwoje cudownie uzupełniają się - niektórzy biorą tę parę za rodzeństwo...
Pajperek na pewno będzie wysterylizowany podczas tej Akcji :)

11 komentarzy:

Magda pisze...

Oj tak, sterylizacja to obowiazek malo przyjemny acz niejednokrotnie konieczny...
W ten weekend prawdopodobnie czeka mnie sterylizacja Krolika u weta, zal mi niunka, ale musze to zrobic bo znaczy zapachem caly dom i atakuje juz nasze dolne konczyny...
Na pocieszenie "po" dostanie bukiet ulubionych warzyw i duzo glaskow:).
Szkoda ze nie moge skorzystac z info ktore podalas, ale mysle ze wielu osobom moze sie przydac:).
Pozdrowienia!

Renata pisze...

Mam dwa koty, oba wysterylizowane. Najbardziej przeraża mnie stosunek ludzi do zwierząt na wsiach, gdzie po prostu topi się takie ślepe, nowonarodzone maleństwa :-( bo tak jest wygodniej. Nikt się nawet przez moment nie zastanowi, że taki maluch strasznie się męczy, ale kto by tam panie do weta woził, żeby uśpić... Zresztą nie oszukukujmy w miastach nie jest lepiej.
Jestem zdecydowanie za propagowaniem sterylizacji i uświadamianiem ludziom, że to nic złego.
Pozdrawiam

Anna pisze...

mam bardzo mieszane uczucia... bo z jednej strony jestem jak najbardziej za... bo kocham zwierzaki i wiem, że nie można otoczyć miłością i opieką wszystkich, że nie życzę żadnemu pisakowi (kociakowi i każdemu innemu zwierzakowi) braku miłości właśnie i życia w schronisku, bo choć nigdy w żadnym nie byłam, kojarzą mi się z bardzo smutnym miejscem... ale z drugiej strony nie chcę poddać sterylizacji Arna, w zasadzie nigdy nie rozmawiałam na ten temat z M, a Arno mimo swoich 5 lat używa "frędzelka" tylko do siusiania ;)...

smuci, chociaż stosowniejsze byłoby przeraża mnie los bezpańskich zwierząt... takich, które nigdy nie zaznały miłości, które nie wiedzą co to ciepły dom, wieczorne "mizianie" po brzuszku, i współczuję ludziom, którym obojętny jest los bezpańskich zwierząt, którzy nie wiedzą jakie to uczucie, gdy po całym męczącym dniu wracasz do domu, a od progu wita cię radosne popiskiwanie pupila, merdanie ogonem, ludziom którzy nie wiedzą, że mogą być kochani tak bezinteresownie, tylko za to że są....

Joasi, bardzo Ci dziękuję za ten post :))
i pozdrawiam cieplutko...

Elisse pisze...

Joasiu- ja jestem jak najbardziej za kastracją i sterylizacją. Ludzka bezmyślność doprowadza mnie do szału, u mnie całe towarzystwo ( oprócz Heleny- żółwia)jest wysterylizowane.Został jeszcze Plaster, ale on dopiero w lato..Jak braliśmy psy ze schroniska, to warunkiem było, że je wysterylizujemy- mieli sprawdzić- minęło 12lat...nikt, nigdy nawet nie zadzwonił. Ilu jest ludzi, którzy biorą zwierzęta obiecują,że poddadzą je zabiegom, a później nie wywiązuje się, a schronisko ma to gdzieś..szczególnie to nasze na Paluchu wyjątkowo zalazło mi za skórę- ale to już zupełnie inna historia. Strasznie mi jest szkoda kotów, które w naturze nie wiem, czy wiesz bardzo rzadko dożywają do 5-7 lat:( Właściwie to ja nie powinnam wypowiadać się na te tematy, bo jeśli chodzi o zwierzęta to nie mam umiaru...serdecznie pozdrawiam.

PS. Może dzięki takim akcjom ludzie zrozumieją jak bardzo sterylizacja i kastracja jest.
potrzebna.
Anne- kastracja pozwala uniknąć psu wielu chorób i naprawdę nie jest straszna:)

joanna pisze...

Może nie powinnam, ale często oceniam ludzi po ich stosunku do zwierząt...Co z tego, że mają psa, kiedy spacer z nim polega na przejściu od drzewa do drzewa i powrocie do domu - nigdy nie słyszałam, aby pod jego adresem padło jakiekolwiek słowo, jedynie burknięcie i szarpnięcie smyczą.

No cóż przykrych przykładów można by mnożyć, niestety :(
Dlatego miło mi czytać Wasze słowa
Pozdrawiam serdecznie :)
PS. O 'Paluchu' też słyszałam nieciekawa opinię ...

Elisse pisze...

A tak na marginesie dodam, że wszyscy którzy biorą "wysterylizowane" zwierzęta ze schronisk i różnych punktów adopcyjnych, niech koniecznie sprawdzą u weterynarza stan zdrowia. Przeważnie sterylizacja polega nie na usunięciu, a tylko na przecięciu jajowodu...dochodzi do tworzenia się różnego paskudztwa, a hormony niestety dalej buzują..tak było z moją niby "wysterylizowaną" Mufą:( Skończyło się na raku jajnika.
A z Palucha dostaliśmy psiaka chorego na nosówkę...leczyliśmy go trzy miesiące, popadając w potworne długi(leczenie jest bardzo kosztowne, a weterynarze będąc sercem z nami nie brali nawet pieniędzy za swoje usługi, a jedynie za lekarstwa)Biduś jeździł dwa razy dziennie na kroplówki, już było prawie dobrze...nie udało się- płakali nawet wszyscy lekarze w przychodni jak po prostu usnął...
W domu był razem z nim czteromiesięczny Pejk- cud,że się nie zaraził...silne bydle.Następny pies musiał być uodporniony na wirusa i mieć ponad dwa lata,dlatego przyszła Saga.
Chciałbym jednak powiedzieć wszystkim, żeby pomimo tego,że na Paluchu jest okropnie, a może właśnie dlatego- brali stamtąd zwierzęta..ktoś musi im pomóc. Może teraz jest już trochę lepiej, ostatecznie minęło prawie 13 lat:)
Asiu- bardzo Cię przepraszam,że tak się rozpisałam, chyba w ogóle nie powinnam zabierać głosu w takich sprawach.
Bankier może być z Ciebie dumny:)
Gorąco pozdrawiam

joanna pisze...

Elisse, pisz prosze jak najwięcej, bo Ty jesteś cudownym przykładem, jak powinno się traktować naszych braci mniejszych :))
A swoją drogą to przeżyć miałaś za kilka osób ;) No i zwierzaczki też, nie ma co ukrywać...

villa pisze...

A ja tak troche z innej beczki , Droga Joanko , ,,, bardzo mnie rozbawiłas dzisiejszym komentarzem , o moim dziadziusiu i jego " pieknej" komorce .Dzieki serdeczne za usmiech jaki mi dałaś .A teraz odnosnie posta , napisze jedynie tylko tyle ze mój kocur tez został pozbawiony .... miłego dnia zycze .Dagmara

kass pisze...

Świetna i potrzebna bardzo akcja, może choć niektórzy mniej zasobni skorzystają z niej i zabezpieczą koty swoje i nieswoje, które karmia przed kolejnymi ciążami....ja karmię własnie takie nieswoje (swoje też) koty i jestem w trakcie wyłapywania ich...ciężka praca ale warto. Mieszkam w zielonej dzielnicy Wrocławia, kilka lat temu też z koleżanką taką akcję przeprowadziłyśmy i był spokój, ale kotek przybyło nie wiadomo skąd i trzeba znów sterylizować. Można też skorzystać z talonów rozprowadzanych przez TOZ, wtedy są to zabiegi bezpłatne (miasto pokrywa koszty) tylko że nie jest łatwo je zdobyć niestety...
Póki co trzeba wykorzystać marzec i posterylizować towarzystwo, są przecież takie kochane te zwierzaki...czymże byłby bez nich świat?
Pozdrawiam cieplutko z wiosennego Wrocławia.

Magoda pisze...

Popieram tę akcję całym sercem. Jesteśmy zwierzakom winni opiekę. Nie ma gorszego losu niż los niechcianych psów czy kotów.
Dzięki, że o tym napisałaś!
Pozdrawiam gorąco!

notonlywhite pisze...

jestem ZA

wolę to niż zabijanie czy głodzenie zwierzaków potem:/ albo przetrzymywanie w nieludzkich warunkach bo jest ich za dużo...

ZA ZA